Forum hatson.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Kiss Kiss... You're Dead? [NZ 2/?]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hatson.fora.pl Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
gehenn
Donut
Donut



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci

PostWysłany: Pią 22:36, 26 Lut 2010    Temat postu: Kiss Kiss... You're Dead? [NZ 2/?]

Napisane pod wpływem złych uczuć i samotności, a poza tym - kocham ten film. 'Sequel' Kiss Kiss Bang Bang. Bez żadnych shipów, wybaczcie Harry/Perry'onki P: Są przekleństwa. Pierwszy rozdział dla Lady M. przez jej poczucie samotności.

Muszę przyznać, że pisanie tego jest zabawne i mi się podoba :D Tak więc na pewno będzie kontynuowane.

Jest trochę stylizowane na kryminał. Nie jestem dobra w kryminałach oO' Także może wam się wydać... trochę poplątane?



Kiss Kiss... You're Dead?

Dzień pierwszy: Mam definitywnie dość kłopotów.


Harry siedział na podłodze i czuł, że ma wszystkiego kompletnie dosyć. Dosyć przez duże 'D', a do tego napisane kursywą. Dosyć. Rzeczy obracały się nie tak, jak chciał. Będąc precyzyjniejszym - wszystko było źle. A wszystko zaczęło się od tego, że Gej Perry, jego dobry przyjaciel po fachu, który był kiedyś niczego sobie prywatnym detektywem i doradcą, stwierdził, że czas znaleźć sobie dziewczynę.

Że jak? Też tego nie lubicie, prawda? Czytacie sobie, czytacie, aż nagle wyskakuje wam taki tekst, który jest kompletnie nieprawdopodobny i za cholerę nie wiecie, dlaczego on się tam znalazł. Gej Perry ma dziewczynę, jasne, napisz jeszcze, że przeleciał słonia i wyrosły mu skrzydła. Poza tym, czy Gej w przydomku 'Gej Perry' nie przywodzi na myśl, że on faktycznie może być gejem? Hę? Ależ po co trzymać się logiki.

Niestety, obawiam się, że to jednak prawda. Nie wiem, co Perry sobie myślał przez te pół roku od naszego ostatniego spotkania, ale postanowił zrobić właśnie to. Złamać wszystkie zasady i znaleźć sobie dziewczynę.

Mówię 'te pół roku' i od razu włącza wam się lampka. 'Jakie pół roku, o czym on znowu pieprzy i czy ten prolog mógłby wreszcie zostać jakoś ogarnięty, bo mam tyle ciekawszych rzeczy do roboty?' Tak więc, minęło trochę od naszego ostatniego spotkania, chociaż ja nadal nie nauczyłem się, jak być porządnym narratorem. Powinienem zacząć jakimś 'po pogrzebie rozeszliśmy się, bla, bla, bla', czy czymś tam, prawda? Mało ważne.

W każdym razie, przez te pół roku sporo się zmieniło. Okazało się, że Harmony jednak stała się sławna, bo skończyła zdjęcia do jakiegoś słabego filmu kryminalnego, w którym jakichś dwóch niedołężnych detektywów-amatorów próbuje rozwiązać jakąś popieprzoną sprawę. Okazało się, że ludzie kochają takie rzeczy i wkrótce Harmony zaczęła dostawać inne propozycje. Perry próbował przekonać twórców tego filmu o detektywie, do którego miałem casting, żeby jednak olali Farrella i dali mnie jego rolę. Twórcy go wyśmiali, ale potem dali mi jakąś trzecioplanówkę. Nic wielkiego, kilka scen, ale zawsze był to jakiś początek. Tydzień temu wróciłem do L.A., żeby odwiedzić Perry'ego i jeszcze raz podziękować mu za to, co dla mnie zrobił. (Tak naprawdę chciałem zapytać, czy ma coś dla mnie. No wiecie, rozwiązałem z nim sprawę. To prawie uratowanie życia, co nie?)

Przyjechałem tam, niczego nie świadom i okazało się, że Perry stał się jeszcze większym idiotą, niż do tej pory i znalazł sobie dziewczynę. Co gorsza, niedługo miał zamiar zrobić z niej swoją narzeczoną, co było kompletnym kretynizmem. Teraz zapytacie: dlaczego, do cholery, tak bardzo obchodzi mnie ta jego dziewczyna? Jest wyjątkowo paskudna, czy co? Jestem zazdrosny?!

Nic z tych rzeczy, moi państwo. Laska była naprawdę przyjemna dla oka, a ja nigdy nie miałem nic do Perry'ego. Nie każcie mi powtarzać historii 'Nie, Harry nie jest gejem, a to, że lizał się z Perrym to był przypadek', bo zaczyna mnie to męczyć. Po prostu od początku mi się nie spodobała. No wiecie, takie uczucie bohatera na początku filmu, kiedy widzi faceta, a na koniec okazuje się, że tamten kradnie i gwałci kozy. Nie podejrzewam Jennifer (nazywa się Jennifer) o gwałcenie kóz, ale zdecydowanie nie jest w porządku.

Jako że aktualnie nie miałem nic do roboty, postanowiłem się tym zająć, chociaż ponad pół roku temu obiecywałem sobie - żadnych detektywistycznych cholerstw, żadnych trupów, mam dość tego wszystkiego. Nie jestem jednak człowiekiem słownym, więc 'wziąłem tę sprawę'. I postanowiłem wciągnąć do tego Harmony.

cdn


Post został pochwalony 1 raz

Ostatnio zmieniony przez gehenn dnia Nie 23:20, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Lady Makbeth
Młody Frankenstein
Młody Frankenstein



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 386
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: planeta Melmac ;)

PostWysłany: Pią 23:03, 26 Lut 2010    Temat postu:

Dziecko ty moje kochane!!!!! *ze szczęścia rzuca się na gehenn* TEGO właśnie było mi trzeba! Czegoś, co mnie ruszy do pisania! Jesteś słodka, wiesz? :hamster_bigeyes:

Cytat:
A wszystko zaczęło się od tego, że Gay Perry, jego dobry przyjaciel po fachu, który był kiedyś niczego sobie prywatnym detektywem i doradcą, stwierdził, że czas znaleźć sobie dziewczynę.

Przepraszam na chwilkę. *wychodzi na zewnątrz* WHAAAAAAAAAAAAAAAT?! :hamster_omfg:

Cytat:
Poza tym, czy Gay w przydomku 'Gay Perry' nie przywodzi na myśl, że on faktycznie może być gejem?

Nie, przywodzi na myśl, że jest Kanadyjczykiem

Cytat:
Nie wiem, co Perry sobie myślał przez te pół roku od naszego ostatniego spotkania, ale postanowił zrobić właśnie to. Złamać wszystkie zasady i znaleźć sobie dziewczynę.

Błagam, nie powtarzaj już tego. Wolę mysleć, że to jakiś chory, pokręcony sen :hamster_giveup:

Cytat:
Okazało się, że Harmony jednak stała się sławna, bo skończyła zdjęcia do jakiegoś słabego filmu kryminalnego, w którym jakichś dwóch niedołężnych detektywów-amatorów próbuje rozwiązać jakąś popieprzoną sprawę.

Hmm, skąd ja to znam?

Cytat:
I postanowiłem wciągnąć do tego Harmony.

A ja postanowiłam zacząć się bać :hamster_dies:

Jak zapewne zauważyłaś ten koment jest dość długi. Muszę ci wyznać, moja droga, że właśnie w takim typie komentarzy, opisujących co lepszy fragment tekstu się niegdyś specjalizowałam Byłam z tego znana wśród hilsonek na Horum
Mam nadzieję, że będzie tego więcej, bo tekst jest wspaniały (proponowałabym tylko zmienić "Gay" na swojskie "Gej" Wink) Generalnie, jest to pierwszy fik z KKBB PO POLSKU, jaki dotąd widziałam. Muszę cię pochwalić, bo świetnie posługujesz się specyficznym "językiem" Harry'ego, zupełnie, jakbym go słyszała

Jeszcze raz dziękuję za dedykację i, co najważniejsze, motywację. Może dzięki tobie uda mi się samej wreszcie coś wysmażyć. Weny życzę, kochanie


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehenn
Donut
Donut



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci

PostWysłany: Nie 20:14, 28 Lut 2010    Temat postu:

Ha! Ja się bardzo napaliłam na tego fika Harry/Perry, więc stwierdziłam, że trzeba będzie cię troszkę zmotywować... *szczerzy się* Pisanie Harrym to naprawdę świetna rzecz. Gej poprawiony.

Dziękuję bardzo *szczerzy się znowu*

(ta część jest kontynuacją dnia pierwszego, bo post wyżej był trochę wstępem, więc będę kontynuować, bo w sumie ten dzień pierwszy się jeszcze nie zaczął)




Zaczęło się naprawdę niewinnie. Wróciłem z Europy, gdzie kręciliśmy moje sceny w filmie Farrella. Gość chyba niespecjalnie mnie polubił. Ogólnie, raczej nie polubił nikogo na planie. Można i tak. Lecąc samolotem do Los Angeles postanowiłem uprzedzić Perry'ego, że się zjawię. Po pierwsze, nie wiedziałem, czy na pewno jest tam, gdzie się go spodziewam. Po drugie naprawdę nie lubię sytuacji, w których facet przyjeżdża do przyjaciela i zastaje go w łóżku, kiedy uprawia sado-maso z innym facetem. Stwierdziłem, że to jest właśnie to, czego nie chciałbym zobaczyć.
- Hej, Perry - zacząłem, kiedy Perry odebrał telefon.
- Harry, czego chcesz?
- Skończyłem zdjęcia z Farrellem i stwierdziłem, że skoro i tak nie mam nic do roboty, mógłbym pomóc ci w twoich detektywistyczno-gejowskich sprawach, co ty na to?
- Nawet sobie nie myśl, że załatwię ci pracę. I nie zajmuję się już detektywistyczno-gejowskimi sprawami.
- Boże, Perry! Jeden trup i od razu zostawiłeś robotę. Patrząc z perspektywy czasu bycie detektywem nie jest takie złe. O ile nikt ci nie robi elektrowstrząsów na penisie. I jeśli masz wszystkie dziesięć palców.
- Nie chodziło mi o część 'detektywistyczne', Harry. Jak tam twój palec?
- Dorobili mi go komputerowo - mruknąłem, niezbyt przejmując się tym, co Perry mówił, bo obok mnie przechodziła stewardessa w bardzo nieprzyzwoicie skąpym ubraniu i aż szkoda było się za nią nie obejrzeć. A potem dotarły do mnie jego słowa. - Co masz na myśli mówiąc, że nie chodziło ci o część 'detektywistyczne', Perry?
- Muszę iść. Wpadaj, kiedy chcesz. Mam nadzieję, że mnie nie będzie, kiedy przekroczysz próg mojego domu. Pa.
Rozłączył się.

Pewnie sobie myślicie, że spędziłem całą drogę na zastanawianiu się, co, do cholery, Perry miał na myśli? Nie, jeszcze nie jest ze mną aż tak źle. Ta stewardessa przechodziła obok mnie często, a kiedy nie patrzyłem na nią, wbijałem wzrok w broszurki, które wkładają pasażerom w fotele.

Zanim znalazłem sobie tymczasowe lokum, postanowiłem pojechać do Perry'ego. Nie, nie z ciekawości. Miałem nadzieję, że pozwoli mi zostać u siebie przez ten nieokreślony czas, przez jaki chciałem zostać w L.A. To znaczy, przez czas, kiedy Perry nie znajdzie mi nowej pracy. Albo agenta. Gównianie brzmi, nie? Bycie uzależnionym od takiego dupka przez cały czas. Prawda jest taka, że Perry wcale nie był takim dupkiem, na jakiego wyglądał i byliśmy czymś w rodzaju przyjaciół (gdyby Perry to usłyszał, roześmiałby się wam w twarz), więc mogłem na niego liczyć. Gdyby on czegoś ode mnie chciał, też bym mu pomógł. Nie wiem, czego mógłby ode mnie chcieć facet, który ma praktycznie wszystko, ale to mało ważne, bo gdyby poprosił, skoczyłbym z nim w ogień.

Nie. Gdyby powiedział 'hej, Harry, może tak skoczylibyśmy sobie w ten płonący budynek?', nazwałbym go idiotą i odciągnął na bok. A potem zadzwoniłbym po straż pożarną. Ale to mniej więcej ten sam stopień oddania, nie?

Cholera, mam irytujący nawyk odbiegania od tematu. W każdym razie przyjechałem do Perry'ego i wszedłem do jego domu, który wydawał się być pusty.
- Halo, już jestem! - krzyknąłem w holu. Brak odzewu. Zacząłem powoli iść przed siebie z okropnie ciężką torbą z moimi rzeczami na ramieniu, rozglądając się po domu. Prawie nic się nie zmieniło od czasu, kiedy byłem tu ostatni raz. Boże, Perry nie ma gustu.

Nagle w korytarzu pojawiła się kobieca sylwetka. Kobiece sylwetki w ciemności nie zwiastują nic dobrego. Zwłaszcza, kiedy sikasz, a kobieca sylwetka pojawia się pod prysznicem. Zwłaszcza, kiedy ta sylwetka jest martwa. Podszedłem bliżej i popatrzyłem na nią zdziwiony.
- Hej? Jesteś żywa? - Nie, nie wiem, co sobie myślałem, kiedy zadałem to pytanie. Dziewczyna podeszła bliżej i zobaczyłem ją w całej okazałości, promieniejącą i w letniej, zwiewnej sukience. Dobry Boże, wiedziałem, że to nie zwiastuje niczego dobrego.
- Hej. Kim jesteś i co tu robisz? - Niezbyt miła. Mówiłem.
- Mógłbym zapytać o to samo. Tak się składa, że to dom mojego kumpla i to bliskiego, uwierz mi.
- Tak się składa, że twój kumpel jest również moim kumplem i stawiam, że jesteśmy bliżej.
- Całowaliśmy się - wypaliłem. No co? Zwykle staram się o tym zapomnieć, ale laska była strasznie irytująca i chciałem zamknąć jej usta. Faktycznie podziałało. Ale tylko na chwilę.
- Sypiam z nim. - W tej chwili zrobiło się naprawdę nieprzyjemnie i postanowiłem wymyślić jakąś gejowską historyjkę, żeby wreszcie zamilkła, ale wtedy u szczytu schodów pojawił się Perry.
- Zawieszenie broni - zawołał. - Już jestem.
- Perry - powiedziałem.
- Harry - odparł.
- Świetnie się bawisz, co?
- Nawet nie masz pojęcia. Poznaj Jennifer, moją dziewczynę.
Uniosłem brwi i popatrzyłem na Jennifer najpaskudniej, jak tylko umiałem.
- Masz na myśli dziewczynę na jedną noc, na jeden tydzień, czy na jeden miesiąc? I w ogóle skąd ci się wziął pomysł, że od teraz lubisz dziewczyny?
- Mówiłem ci, że nie jestem gejem, ty idioto. Kocham ją.
Na te słowa o mało co nie wybuchnąłem śmiechem.
- Perry, możemy porozmawiać?
- Rozmawiamy - odparł, jakby nie wiedział, o co chodzi.
- Bez twojej miłości życia, odkąd zniknął John?
Jennifer uniosła brwi. Ha.
- John..?
- Trudny temat - odparłem, odciągając Perry'ego na bok. - To go rani, nie rozmawiajmy o tym.

- Harry, do cholery, mógłbyś mi wyjaśniać, co ty odpieprzasz? Jaki John?! - zaczął Perry, kiedy byliśmy poza zasięgiem słuchu Jennifer.
- Co ja odpieprzam? Perry, kim jest ta kobieta, dlaczego powiedziałeś, że ją kochasz i dlaczego zachowujesz się jak kompletna ciota?!
- Poznałem Jennifer podczas jednej z moich spraw i się zakochałem - powiedział Perry z takim przekonaniem, że myślałem, że zaraz oszaleję.
- A ona wyznała miłość twoim pieniądzom i znajomościom, tak? Cholera, Perry, straszny z ciebie idiota.
- Hej, hej! Jak chcesz się tu zatrzymać, to masz być miły.
- Nie powiedziałem, że chcę się tu zatrzymać!
- Nikt cię o to nie prosi!
Popatrzyłem na niego z niechęcią. Po chwili milczenia zapytałem:
- Perry, chyba potrzebuję jakiegoś mieszkania, czy czegoś. Zanim znajdę coś nowego. Albo znowu zacznę kraść.
- Możesz zostać tutaj na tydzień czy dwa - powiedział Perry, krzyżując ręce na piersi. - Ale masz być miły dla Jennifer.
- Ta, jasne - mruknąłem.

Okej, okej! Wiem, że to było gówniane, ale stwierdziłem, że tak jest dla mnie lepiej. Po pierwsze, miałem gdzie się zatrzymać i jako taką, detektywistyczną pracę Perry'ego. Nie sądzę, żeby chciał się ze mną dzielić zapłatą, ale przynajmniej będzie jak za starych, dobrych czasów. Poza tym kumpel nie odwrócił się ode mnie, zaślepiony bzdurami, których pewnie naopowiadało mu to babsko. Do tego mogłem przyjrzeć się bliżej Jennifer i osądzić, czy nadaje się dla Perry'ego (byłem pewien, że nie; gdyby była facetem, to na pewno gwałciłaby kozy). A jeśli zobaczę, że jest podejrzana, poproszę o pomoc Harmony i jej zdolności aktorskie.

Poszedłem naburmuszony na górę, mając nadzieję, że znajdę w jej sypialni kozę. Nic takiego się nie zdarzyło, więc po prostu poszedłem spać. Śniła mi się koza o imieniu Perry.

Pieprzony Perry. Pieprzona dziewczyna Perry'ego. Pieprzone kozy. Powiem jeszcze raz 'pieprzyć', dobrze?

cdn


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehenn dnia Czw 17:13, 18 Mar 2010, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Ukryte Ostrze
Ukryte Ostrze



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandu

PostWysłany: Nie 22:14, 28 Lut 2010    Temat postu:

Uhh, przeczytałam wcześniej pierwszą część, ale sądziłam, że zdążę ją skomentować zanim wstawisz następną. A tu klapa

Masz świetny styl. Po prostu tak Harry'owski, że w pewnym momencie przestałam czytać i myślę (tak, tak, wbrew pozorom):
- Zaraz, zaraz. Czy to nie film? Przecież dokładnie tak mógłby on powiedzieć.
I patrząc na to, co piszesz, dochodzę do wniosku, że w życiu nie napiszę nic na temat KKBB, bo po prostu nie stać mnie na takie coś. I już. Very Happy

Ah, i te żarciki. Lałam się jak głupia, ale to takie zboczenie

No i to chyba wszystko, prawda? Usilnie starałam się znaleźć błąd, kolejna wrodzona wada, ale to, co znalazłam było tak drobne i niewidoczne, że aż szkoda to wymieniać. I tak nikt nie zauważy Very Happy

W takim razie kończę, życzę weny i modlę się o maleńką część twojego pisarsko-stylistycznego talentu, żeby przestać być takim beztalenciem jakim jestem. Co ty na to? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Captn'
Captn'



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ruskiego budzika

PostWysłany: Nie 22:30, 28 Lut 2010    Temat postu:

Popieram, zgadzam się. Styl to istne mistrzostwo. Harry lepiej by tego nie wyraził.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehenn
Donut
Donut



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci

PostWysłany: Nie 22:34, 28 Lut 2010    Temat postu:

Ja na to, że przez takie pochlebstwa moje uszy przybierają dziwny, czerwony kolor... Dziękuję ogromnie :* I nie, jestem przekonana, że absolutnie nie jesteś beztalenciem i w ogóle przestań tak mówić. Bo ja chcę te fiki KKBB, bardzo chcę i im więcej ludzi tworzy, tym bardziej jestem szczęśliwa :D Więc pisz, bo pragnę przeczytać, co spod twojej ręki wyjdzie.

Jeśli chodzi o błędy, jakiekolwiek błędy, to wymieniaj koniecznie. Nienawidzę robić błędów, bo w końcu skoro innym wytykam, to powinnam pisać tak, żebym sama ich nie popełniała. W tym aspekcie możesz się czuć całkowicie wolna.

Dziękuję, dziękuję bardzo jeszcze raz *bearhug*

edit: iskrzak, niedźwiedzi uścisk leci także do ciebie. Dziękuję :D


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehenn dnia Nie 22:35, 28 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Ukryte Ostrze
Ukryte Ostrze



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandu

PostWysłany: Śro 22:07, 17 Mar 2010    Temat postu:

Całkiem o tobie zapomniałam, przepraszam. Miałam te ewentualne błędy wymienić. Proszę:
Cytat:

- Hej? Jesteś żywa? - nie, nie wiem, co sobie myślałem, kiedy zadałem to pytanie.

"Nie" powinno być z wielkiej, bo nie jest to coś związanego z mówieniem.

Cytat:
- Hej. Kim jesteś i co tu robisz? - niezbyt miła. Mówiłem.

I tu znów. "Niezbyt" z wielkiej. Jw.
Cytat:

- Zawieszenie broni - powiedział. - Już jestem.
- Perry - powiedziałem.

Okay, o tym wcześniej nie myślałam, ale skoro rzuciło mi się teraz w oczy, masz dwa razy czasownik "powiedzieć".

I proszę, nie jestem czepialska, tak tylko noo...
Sama chciałaś! *chowa się za grubą ścianą i wychyla łepek*

A kiedy kolejna cześć? Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
gehenn
Donut
Donut



Dołączył: 20 Lut 2010
Posty: 112
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Z zamku pięciu Braci

PostWysłany: Sob 4:06, 20 Mar 2010    Temat postu:

Taak, jestem. Atris, dziękuję za wytknięcie błędów, już poprawione ^^ Cóż, więc kolejna część. Dziękuję za komentarze, pomimo, że jesteśmy tak kameralnym forum ^^ Dziękuję Ani (z horum :>) za to, że mnie zagoniła do pracy tym. I kocham was, moi drodzy czytelnicy :D

(nie jestem rasistką! naprawdę)




Dzień drugi: - Puk, puk. - Kto tam? - Murzyn.

Kiedy wstałem i wyjrzałem przez okno, zauważyłem Perry'ego i Jennifer jedzących śniadanie na tarasie. Och, jak słodko. Zacząłem się zastanawiać, od kiedy to Perry postanowił jeść śniadania, i to o takiej porze. Dobry Boże, widzisz, a nie grzmisz. Ta kobieta zrobiła z niego potwora. Westchnąłem i nagle mnie olśniło. Jennifer była poza domem, co dawało mi wolny dostęp do jej sypialni i wszelkich ukrytych tam kóz i innych zboczeń. Uśmiechnąłem się do siebie i wyszedłem na poszukiwania. Zakładałem, że sypia u Perry'ego, ale przecież rzeczy musiała mieć gdzie indziej... Zaglądałem do każdego pokoju po kolei. W końcu trafiłem na taki, który wydawał się być używany i kobiecy.

Zacząłem się rozglądać. Nieduży jest, pomyślałem. Perry jest nieuprzejmy. Albo uznał, że i tak nie będzie spędzała tam wiele czasu. Wyposażenie pokoju nie było zbyt bogate i nie robiło wrażenia. Żadnych zdjęć kóz, biczy, kajdanek i innych takich, wiecie. Wystrój był tak przeciętny, że to aż bolało. Wziąłem się za przeszukiwanie. Podszedłem najpierw do stolika nocnego w poszukiwaniu pistoletów, zakrwawionych noży albo zwłok szczurów wyssanych z krwi. Znowu nic z tego. Jakiś tandetny romans, chusteczki, parę długopisów, pusty terminarz. Zaczynało mnie to irytować. Zajrzałem pod łóżko. Pusto i czyściutko. Pod materacem kompletny brak prochów. Nawet w szufladzie na bieliznę znalazłem same czarne i białe staniki. Usiadłem ciężko na podłodze i westchnąłem. Ta kobieta musi mieć jakieś wady, ohydną przeszłość, ukryte kurzajki... cokolwiek!

Siedziałem tam zrezygnowany, aż usłyszałem, że ktoś pojawił się w progu. Kurwa.

- Harry - powiedział Perry spokojnym głosem. Odetchnąłem w duchu. Naprawdę spodziewałem się Jennifer, a gdyby to była ona, prawdopodobnie zabiłaby mnie, a potem powiedziała Perry'emu, że wypadłem przez okno. I przedziurawiłem sobie przy okazji głowę. I tak, to przypadek, że ta dziura wygląda jak rana od pocisku. Co gorsza, on by jej uwierzył.
- Perry. - Odwróciłem głowę w jego stronę.
- Czy mógłbyś mi wytłumaczyć, co do cholery robisz?
- Ja? - zapytałem, nie wiedząc, co dopowiedzieć. - Ja sobie właśnie grałem w... Uciekaj, kiedy zobaczy cię Perry.
Idiota.
- Powiedzieć ci coś, Harry? - zapytał uprzejmie Perry.
- Hm?
- Przegrałeś! - krzyknął. - Wypieprzaj z pokoju pani Dawson! I dlaczego, do cholery, grzebiesz w jej bieliźnie?!
Czyjego pokoju?!
- Pani... Kim, do cholery, jest pani Dawson?!
- To pokojówka, o którą prosiła Jen... Czekaj, więc myślałeś, że czyja to sypialnia?!
Cholera.
- Zatrudniasz jej pokojówki?!
- Myślałeś, że przeszukujesz pokój Jennifer, prawda Harry?
- To dla twojego dobra. - Myślałem, że mnie zabije. Albo rzuci we mnie jakimś kapciem, czy innym cholerstwem. Więc zacząłem uciekać. A on, ku mojemu przerażeniu, pobiegł za mną.
- To dla twojego dobra, Perry!
- Lepiej, żeby to był ostatni raz, Lockhart! – krzyknął za mną. Jezu.

Skoro byłem już na dole, postanowiłem coś zjeść, a potem wyrwać się z domu. Nie, nie powiem wam, co robiłem. Po pierwsze, byłby to kolejny akapit niepotrzebnej gadaniny. Po drugie, nie chcecie wiedzieć. W każdym razie, wróciłem wieczorem. Starając się nie trafić na Perry’ego, który teraz prawdopodobnie chętnie wyrzuciłby mnie za to okno, wyręczając Jennifer, zakradłem się do mojego pokoju. Sprawa wyglądała tak: nie miałem na nią nic, nie wiedziałem nawet, gdzie, do cholery, jest jej pokój. Perry wydawał się być w niej zakochany jak jakiś idiota z tanich romansów, które wypożycza się na piątkowe wieczory, żeby pomacać na kanapie dziewczynę. Poza tym moja obecność irytowała go bardziej, niż poprzednio, co zaczynało mnie martwić.

Wszedłem do pokoju i zobaczyłem . Pieprzona Jennifer stała przed moją szafą i właśnie była w trakcie jej zamykania. Ten idiota Perry powiedział jej o rannym zajściu, więc teraz ona przeszukuje moje rzeczy. Byłem pewien, że moje rzeczy były ciekawsze, niż fatałaszki tej niańki, czy kim ona nie była.
- Czego chcesz? – powiedziałem najsłodszym głosem, na jaki było mnie stać.
- Ja… - zająknęła się. No nie. Nie nabierze mnie na to. – Ja nic…
Bez słowa podszedłem do szafy i otworzyłem ją. Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy zamiast kilku par białych majtek znalazłem trupa. Tak, dobrze przeczytaliście. Ta nienormalna kobieta wrzuciła mi martwego faceta do szafy. Który na dodatek był Murzynem. Zrobiła ze mnie pieprzonego rasistę i mordercę. Stałem tam, wpatrzony w ciało i cicho powtarzałem: kurwa. Och, przestańcie, a co wy byście zrobili na moim miejscu?! Wracając do akcji – Jennifer zaczęła potwornie wrzeszczeć, jakby dopiero teraz dowiedziała się, że w mojej szafie leży martwy Afroamerykanin.
- Zamknij się, kurwa! Skąd to się wzięło w mojej szafie?! – krzyczałem do niej, ale ona uznała, że piszczenie będzie bardziej pomocne. Jezu, myślałem, że głowa mi eksploduje, gdzie ta kobieta nauczyła się tak skrzeczeć?
Oczywiście Perry przyszedł z pomocą swojej Jennifer natychmiast. A potem zobaczył zawartość mojej szafy. A potem chwycił mnie za ramię w bardzo nieprzyjemny sposób i odciągnął na zewnątrz.

- Harry – zaczął chłodno.
- Perry, to nie to, co myślisz, twoja laska… - mówiłem, ale on mnie nie słuchał.
- Harry, co, do kurwy nędzy, robi martwy czarnuch w twojej szafie?! – krzyknął. Jezu, czy oni wszyscy musieli tak krzyczeć?
- Tłumaczę ci, że twoja laska włożyła do mojej szafy trupa, przyłapałem ją na tym…
- Harry, kurwa! Czy ty słyszysz, co mówisz?! Jak ona mogła udźwignąć to gigantyczne cielsko i wrzucić do szafy bez wywoływania żadnych podejrzeń?!
- Mogła, ponieważ jesteś durniem! Miała jakichś pomocników. Cholera, Perry, nie jestem aż tak zdesperowany, żeby zabijać przypadkowego czarnego z ulicy i targać go do twojego domu!
Perry westchnął i zakrył oczy dłońmi.
- Kurwa. Czy zawsze, kiedy jesteśmy razem, musi się pojawić jakiś umarlak? Czy to wygląda jak jakiś dom pogrzebowy?! – Tak zaczął swój monolog o tym, że znowu mu się to przytrafia i że jestem gówno wart, bo przynoszę mu pecha. Pieprzony Perry. Potem powie mi, że tak naprawdę mnie kocha. Pod koniec, przy dziesiątym zakończeniu.

Nie, nie martwcie się. To będzie miało zdecydowanie jedno zakończenie. Nienawidzę piętnastu hepi endów, gdzie muszą pokazać koniecznie, jak to się wszystko ułożyło każdemu bohaterowi, potem jakichś pięciu niespodziewanych zwrotów akcji, żeby później dziadek, który umarł dwa lata temu, wrócił do swojej wnuczki na święta.

Kiedy Perry skończył monolog, oznajmił:
- Musisz się tego pozbyć.
Ta sama historia przydarzała mi się drugi raz i zaczynało mnie to już nudzić. Ile razy można pozbywać się podrzucanych ci ciał? Powinien być jakiś limit, żeby mieć czas na przerwy na posiłki, czy coś w tym stylu.
- Jasne – mruknąłem, patrząc z ukosa na lamentującą w kącie Jennifer. Och, jasne. Na to nie dam się nabrać tym bardziej.
- Wpakowałeś się w coś? – zapytał.
- Perry, cholera, mówię ci od przynajmniej dziesięciu minut, że nie mam pojęcia, skąd się to wzięło w mojej pieprzonej szafie!
- Dobra. Dobra. – Perry zaczynał myśleć. Wreszcie. – Porozmawiamy o tym później. Na razie zajmijmy się trupem. Trzeba zrobić jak ostatnio. Bierzesz ciało i gdzieś zostawiasz. Ja zostanę w domu i poszukam czegoś, co ewentualnie podrzucający mógłby zostawić, celowo albo nie.
- Poszukaj w rzeczach swojej dziewczyny – odparłem. – I co to znaczy – ja? Mam sam pozbyć się ciała? Perry, ja ledwo wynoszę śmieci!
- Bo jesteś idiotą. Odwal się od Jennfier. Bierz ciało i się go pozbądź. Potraktuj to jak pierwszy dzień w szkole. – Z tymi słowami poklepał mnie po ramieniu i odszedł. Świetnie, Perry, świetnie. Nie muszę wspominać o tym, że mój pierwszy dzień w szkole nie poszedł mi najlepiej?

Jadąc samochodem, zadzwoniłem do Harmony. Przez taki obrót sytuacji nie było opcji, żebym sam odciągnął tę wiedźmę od Perry’ego. Należało więc działać grupowo.
- Hej – powiedziałem, kiedy odebrała. – Tu Harry.
- Harry! – zawołała Harmony. – Jak miło cię słyszeć.
- Harmony, mam problem. Teoretycznie to my mamy problem, jeśli choć trochę lubisz Perry’ego.
- Co się stało? – zapytała lekko zaniepokojona.
- Wczoraj do niego przyjechałem. Okazało się, że postanowił wejść w związek. Ale laska, z którą chodzi jest pieprzonym terminatorem, mówię ci.
- Harry, co ty pieprzysz?
- Słuchaj. Mieszkam z nimi od wczoraj. A właśnie w tej chwili jadę samochodem, wioząc w bagażniku trupa, którego ta kobieta podrzuciła mi do szafy.
- Co?
- Harmony, wiozę jej pieprzonego martwego czarnucha w bagażniku, bo mi go podrzuciła do szafy, a potem udawała, że nic o tym nie wiedziała, ale ja ją, kurwa, widziałem!
- Jezu, Harry. A może teraz bez rasistowskich tekstów?
- Kurwa, Harmony. Potrzebuję twojej pomocy. Ja wiem, że z nią jest coś nie tak. Wrzuciła mi do szafy trupa. A Perry nie myśli. I pamiętaj, że straciłem przez ciebie palec - wisisz mi przysługę.
- Cholera, naprawdę musisz do tego wracać? Dobra, ale nie będę miała dla ciebie wiele czasu.
- Świetnie. Kocham cię. Posłuchaj, mam plan.

cdn.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez gehenn dnia Sob 4:20, 20 Mar 2010, w całości zmieniany 3 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Ukryte Ostrze
Ukryte Ostrze



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandu

PostWysłany: Sob 10:06, 20 Mar 2010    Temat postu:

Gehenn, czy ja już mówiłam, że cię kocham? Very Happy
Musiałam mówić
Cytat:

- Kurwa. Czy zawsze, kiedy jesteśmy razem, musi się pojawić jakiś umarlak? Czy to wygląda jak jakiś dom pogrzebowy?!

Taak! Jakby założyli dom pogrzebowy, całkiem nieźle by zarobili Very Happy
Ale nie, oni się muszą bawić w wyrzućmy-trupa-w-cholerę. Uhh, chłopcy, chłopcy
Cytat:

Ale laska, z którą chodzi jest pieprzonym terminatorem, mówię ci.

Boszz, jak ty to robisz? Jesteś dokładnie Harry'm Very Happy
Idealnie. Powinnaś napisać scenariusz do drugiej części Kiss Kiss
Myślałaś nad tym?
Co? Co? Nie? Pomyśl, bo to jest świetne Very Happy

Weny! Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Ser Artór
Posterunkowy



Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: 221b Baker Street

PostWysłany: Sob 15:58, 20 Mar 2010    Temat postu:

Hm, podoba mi się to, co przeczytałem. Jak mawiają gdzieś na wyspach: You made my day.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
anka248
Posterunkowy



Dołączył: 20 Mar 2010
Posty: 4
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Nie 16:29, 21 Mar 2010    Temat postu:

Ach, nareszcie mogę skomentować. *.*

gehenn napisał:
Dziękuję Ani (z horum :>)


Nie ma za co! Cieszę się bardzo, że dałaś się zagonić.

gehenn napisał:
Jennifer była poza domem, co dawało mi wolny dostęp do jej sypialni i wszelkich ukrytych tam kóz i innych zboczeń.


Kozy. Za każdym razem, kiedy gdziekolwiek czytam coś o kozach, mam głupi wyraz twarzy i śmieję się sama do siebie.

gehenn napisał:
- Kurwa, Harmony. Potrzebuję twojej pomocy. Ja wiem, że z nią jest coś nie tak. Wrzuciła mi do szafy trupa. A Perry nie myśli.


I wszystko jasne.

Wspominałam już, że uwielbiam twojego Harry'ego tak samo, jak uwielbiam oryginał. Ale powtórzę, że uwielbiam twojego Harry'ego. O!
I ostrzegam, że będę jęczeć o jak najszybszą kontynuację!

Weny, kochana. Jak najwięcej weny. ;*


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Captn'
Captn'



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ruskiego budzika

PostWysłany: Pon 9:25, 22 Mar 2010    Temat postu:

Nigdy nie przestanie mnie dziwić, jak idealnie oddajesz styl znany z filmu. Jest i już. Very Happy

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hatson.fora.pl Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin