Forum hatson.fora.pl Strona Główna
Zaloguj

Bez tutyłu (na razie) [1/...]

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hatson.fora.pl Strona Główna -> Inne
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Atris
Ukryte Ostrze
Ukryte Ostrze



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandu

PostWysłany: Wto 19:40, 02 Lut 2010    Temat postu: Bez tutyłu (na razie) [1/...]

Okay, oto praca na dodatkową ocenę dla mojej wymagającej pani od polskiego. Mam nadzieję, że chociaż to nie hatsonek, ktoś pokusi się o przeczytani i (!) wypisanie błędów (!). Baardzo byłabym wdzięczna. Za opinie, wskazówki, rady, za wszystko. (a już najbardziej za tytuł)
Ciąg dalszy na pewno będzie, w końcu muszę to do szkoły napisać. Ponad to, to całkowicie od początku do końca mój własny twór, toteż proszę o uczciwość i nie rozpowszechnianie (ale któż by to chciał?)
Miłego czytania, dziewczyny Very Happy



Moi rodzice umarli rok temu. Właściwie nie umarli, zostali zamordowani. Jak? Kto może to wiedzieć? Nikt nie był na tyle uprzejmy, by mnie poinformować. A raczej, wszyscy byli tak uprzejmi, że do teraz nie mam pojęcia jak naprawdę to się stało.

Byli władcami Wschodnich lasów, elfią rodziną królewską. A gdy mnie zostawili, kiedy tylko zostałam sama, to ja musiałam przejąć ich obowiązki. Tak zostałam królową. I szczerze mówiąc, wcale mnie to nie cieszy.

- Raven! Królowo Raven! – W moim królestwie nigdy nie miałam spokoju. Targany wojnami świat, który elfy dzieliły z ludźmi czy wróżkami, nie stanowił oazy, lecz przerażający padół, na którym przyszło nam istnieć. Odwróciłam się powoli do młodej dziewczyny, która wbiegała na zalesiony stok. – Straszne wieści, królowo – powiedziała, zanim weszła na szczyt. Jej zaczerwienione oczy błyszczały. Oh! Czy wspominałam, że nie możemy nawet płakać?

- Południowa granica? – spytałam, a dziewczyna pokiwała smętnie głową. Zacisnęłam powieki. Stu doskonale wyszkolonych elfów stacjonowało w górach, oddzielających Wschodnie lasy od włości ludzi.

- Połowa wojsk została zamordowana, reszta najwyraźniej porwana. Nasze granice nie są bezpieczne, o pani. – Podniosłam rękę i pogłaskałam ją po głowie. Protekcjonalny gest nieco ją uspokoił, wzięła głęboki wdech i przetarła oczy. Była niewiele młodsza ode mnie, miała zaledwie szesnaście lat. – Mój ojciec...

- Nie martw się o niego. Na pewno przeżył... – Starałam się dodać jej otuchy, choć sama nie wierzyłam w to, co mówię. Przecież może to akurat jego ciało zaścielało połacie terenu w górach.

- Czuję... czuję, że zginął, ale mój brat... – Jej głos się trząsł, tak jak jej dłonie. Spojrzała na mnie z nadzieją i już wiedziałam, że niedługo zrobi się bardzo niebezpiecznie.

***

Byłam jedynie zagubioną istotą. Osobą, która nie ma pojęcia, jak znalazła się w świecie magów i wróżek, w krainie jej nieprzyjaznej i niemiłej. Byłam zwykłą służką, dziewczyną bez głosu, bez zdania, bez uczuć. Każdy grosz przeznaczałam na naukę, by móc kiedyś się stąd wydostać, uciec do świata, do którego należałam.

Właśnie dlatego wydarzenia ostatnich dni tak mną wstrząsnęły. Najpierw to niespodziewane zaproszenie na dwór Ylthin, władczyni czarodziejskich terenów. Następnie kilkakrotne tam wizyty, dary złożone z broni i odpowiednich strojów na długie wypady. Może nie tyle, co długie, a niebezpieczne. I choć teraz rozumiałam odrobinę więcej... i tak było to za mało.

Otóż pewnego dnia do miasta wtargnął pułk ludzkich żołnierzy. Była to misja niemal samobójcza, oczywistością było, że po napadzie na zamek królewski nie ujdą z życiem. Natychmiast zostałam wezwana do królowej. Siedziała ona na tronie pochylona, na kolanach trzymała białego gołębia. Zasłuchana w odgłosy dochodzące zza okna, w dźwięki walki, nie zauważyła mojego nadejścia. Odchrząknęłam nieśmiało. Zwróciła na mnie wzrok.

Była to kobieta niemłoda, lecz piękniejsza niż te niedojrzałe dziewczyny, tak obnoszące się ze swoją urodą. Miała długie, bladoniebieskie włosy i błyszczące, jasnożółte oczy. Cerę miała gładką, nos lekko zadarty, wyniosłą postawę, jak przystało na królową, i wysokie czoło.

- Tamira, jak dobrze cię widzieć – powiedziała, przerywając moje rozmyślania na jej temat. Wyrwała pióro nieszczęsnemu ptakowi, który nieświadomy bolesnego losu, jeszcze przed chwilą siedział na jej kolanach. Teraz latał gdzieś pomiędzy belkami sufitu. – Wiesz, gdzie znajdują się Wschodnie lasy?

- Oczywiście. – Jej wzrok wyostrzył się, spoglądała na mnie przenikliwie, jakby przewiercając mą duszę na wskroś.

- Weźmiesz jedynie najpotrzebniejsze rzeczy, mały zapas jedzenia, płaszcz, darowane ci noże, mapę. Pojedziesz do królowej elfów tak szybko, jak tylko dasz radę. To sprawa życia i śmierci! – mówiła, wstając z tronu i sięgając po sztylet. Zamknęła wokół niego dłoń, trzymając w niej także pióro i wyszarpnęła ostrze z pięści. Szkarłatne krople jej krwi kapały na podłogę, ale ona podeszła do mnie wręczyła mi zakrwawioną lotkę.

- Pani? – Nie rozumiałam, o co chodzi. Nie miałam pojęcia, po co Ylthin zraniła się, a teraz dawała mi krwistoczerwone pióro.

- Jedź. Powiedz Raven wszystko, czego zapragnie. I tak jej nie oszukasz. Pamiętaj, do lasu mogą wejść tylko ci, o czystych sercach, a tobie najbliżej jest do takiego z moich wszystkich poddanych. Poza tym, jesteś elfem, Tamiro. A teraz idź, daj z siebie wszystko... – Przytknęła swoją dłoń do mojego czoła i coś nakreśliła na nim palcem, szepcząc do siebie starożytne inkantacje. Usłyszałam, że ktoś wyłamuje drzwi. Ylthin popchnęła mnie w stronę przejścia dla służby. – Spiesz się, Tamiro, nie możesz zawieść!

***

- Czy mam rozumieć, że od dziś rada zajmuje się nawet najdrobniejszymi przewinieniami, Meneridanie? – spytałam głośno, zamaszyście wchodząc do sali sądowej, nie zważając na postacie siedzące po obu stronach drzwi. Przez pomieszczenie przetoczył się szept, głównie elfów zasiadających przy długim stole na samym jego końcu. Jedna z dziewczyn cofnęła się w cień.

- Królowa? Freyda mówiła, że nie znajdziesz czasu, by...

- Freyda powinna nauczyć się trzymać język za zębami i nie unosić się taką pychą, by wygłaszać opinie w moim imieniu – ucięłam. Podeszłam bliżej. Na ławie oskarżonych siedzieli dwaj młodzi mężczyźni, prawdę mówiąc... moi dobrzy znajomi. – I nie mają obrońców? – Zacmokałam z niezadowoleniem.

- Są oskarżeni o...

- Pozwolicie, że sobie usiądę – powiedziałam i zajęłam miejsce przy biurku obrońcy. Splecione ręce położyłam na stole i spojrzałam na sędziów z zaciekawieniem. – Oh, Fredo, nie chowaj się. Przecież nikt tu nie czuje się urażony w związku z twoimi... kłamstwami.

Kobieta wyszła z cienia i powiodła wzrokiem po starszyźnie zebranej przy stole. Żaden z nich nie wyglądał tak, jakby zgadzał się z moim stwierdzeniem. Patrzyli wrogo na postać stojącą na środku sali.

- Pani...

- Usiądź koło mnie, moja droga. Jeszcze wiele musisz nauczyć się o sprawianiu problemów swoim rówieśnikom – westchnęłam i odsunęłam dla niej krzesło. Przyjęła je z niemą ulgą.

- Czy możemy powrócić do rozprawy? – zapytał ze złością Meneridian, miętosząc w dłoniach swą bujną brodę.

- Oczywiście. Proszę odczytać zarzuty.

- Oskarżeni złamali Prawo stanowiące o ożenku, o zachowaniu kultury i tradycji, o dokonywaniu aktów niestosownych w miejscach publicznych oraz o pamięci przodków... – Pokręciłam głową. Osoby starsze, uprzedzone, niemogące znieść myśli, że ktoś może żyć inaczej, niż oni ustalą – tak można było określić całą radę.

- W Prawie zapisane jest: w wieku lat osiemnastu, gdy mężczyzna wkracza w dorosłość, winien znaleźć sobie kobietę, z którą następnie ma się ożenić. W Prawie Królewskim mamy podobny zapis: księżniczka bądź książe zobowiązani są do ożenku w wieku lat szesnastu. Jak wam wiadomo, ja przeżyłam już siedemnaście zim, a pozostałam samotna. Nie mogę więc wymagać, by i poddani spełniali ten wpis – powiedziałam spokojnie, wpatrując się karcąco w Bergeya i Jullieta. – O jakim zachowaniu kultury i tradycji mówimy? Nie łamią żadnego punktu prawnego z tamtej księgi – stwierdziłam, marszcząc brwi i przeszukując pamięć dotyczącą okresu, w którym uczyłam się Prawa.

- Oni są razem. – Wściekłość w jego głosie sprawiła, że podniosłam wzrok na radę.

- I co ma przeciwko temu prawo?

- Zachowanie ciągłości rodowej! Obowiązek elfów!

- Nie może zabronić im pan miłości!

- A ty nie możesz im na nią pozwolić! – Kłótnia nie miała sensu. Nie miałam się poddać ani ja, ani on. Byłam wściekła na szerzące się w moim kraju uprzedzenia.

- Nie wiem, odkąd jestem z tobą na ty, Meneridianie, ale doskonale wiem, co mówi Prawo. I nie ma mowy, byś wmówił mi, że ONI łamią jakikolwiek ukaz. I jestem pewna, że do żadnych niestosownych aktów nie doszło, nieprawdaż Fredo? – Dziewczyna pokiwała rozpaczliwie głową. – Pamięć przodków także nie została naruszona. A jeśli tego nie rozumiesz... może czas, żeby do rady dołączył ktoś... bardziej otwarty...

- Bardziej otwarty?! Nie ma mowy Królowo! Na ułaskawianie wszystkich tych młodych... gagatków mogę się zgodzić. Ale nie wprowadzisz zmian w starszyźnie, o nie, moja droga.

- Skoro tak uważasz... a czy teraz możemy przejść do sali narad, czy będziemy nadal marnotrawić nasz cenny czas i ten, który pozostał porwanym, na zastanawianiu się, kto tu jest winny?

- Nic nie poczułem...

- Dostałam wiadomość kilkadziesiąt minut temu, a każda z nich jest na wagę złota.

- Oczywiście... w takim razie... ogłaszam natychmiastowe zebranie rady!

***

Wybiegłam z pałacu bocznym wejściem, pędząc do stajen na złamanie karku. Torba przewieszona przez moje ramie obijała mi się o bok, gdy wpadałam do pomieszczenia i szukałam odpowiedniego konia. Ostatecznie złapałam garść owsa i podbiegłam do czarnej klaczy na końcu rzędu. Rzuciłam okiem na tabliczkę przy boksie.

- Deirdre? – Zwierzę zwróciło w moją stronę swój łeb i spojrzało na mnie rozumnie. Podsunęłam jej pod chrapy ziarno, a ona zjadła je, z widocznym w ruchach dostojeństwem.

- Tego brakowało, żeby i koń zachowywał się jak rozpieszczone książątko – pomyślałam z przekąsem. Tymczasem klacz skończyła posiłek i obwąchiwała mnie, co chwilę parskając.

- Błagam, powiedz, że szybko biegasz, proszę... – mruczałam, na pół do siebie, ale i też do niej. Wspięłam się na nią jednym szybkim ruchem i wyjechałam ze stajni w mroki walczącego miasta.

***

- Musimy odbić nasze wojska!

- Nikt z nas nie odważy się zaatakować uzbrojonej fortecy ludzi...

- Ja się odważę. Nie mogę pozwolić, by jakikolwiek mój poddany cierpiał w lochach!

- Jesteś Królową, nie wolno ci!

- A kto mi zabroni, Bullet? Żadne z was nie może dowodzić wojskiem! Żadne z was nie ma w sobie mocy!

- Nie możesz zostawić lasów bez opieki – wtrącił Meneridian, przerywając moją kłótnię z przewodniczącą Rady Młodych.

- I nie zamierzałam.

- Więc jakie są twoje plany, Królowo? – zapytała kruczowłosa elfka, siedząca gdzieś w kącie.

- Jeden pułk odwróci uwagę ludzi... ja w tym czasie...

***
Doskonale znałam wąskie uliczki Cliveren. Lawirowałam pomiędzy strażnikami i mnogimi domostwami. W dzielnicy biedoty nie można było znaleźć żadnego z pięknych domów bogatych okolic. Nie uszczknęło to jednak jej ani grama uroku, który roztaczały i te biedniejsze mieszkania. Były piaskowe, szkła w oknach rozświetlały mrok wszystkimi kolorami tęczy, jaskrawoczerwone dachówki mieniły się cudownie za dnia. Po ulicach spacerowali ludzie, elfy, czarodzieje, wróżki, a nawet czasem minotaury i druidzi. Można było tu też spotkać wyniosłych Łowców na jednorożcach czy okazałe Dżiny z odległych krain.

Różnorodność tego miasta była tak przyciągająca, że każdy, kto cenił sobie przygody, choć raz zapuścił się w te strony. Dlatego tak trudno było mi stąd wyjeżdżać. Opuścić miejsce, w którym mieszkało się tyle lat... to prawdziwy koszmar. To tak, jakby nagle wyprowadzić się z pałacu, by zamieszkać na bruku.

Ale oto i kończyły się granice miasta, już Deirdre stawiała pierwsze kroki na ziemi poza nim. Puściłam się galopem w stronę widniejącego na horyzoncie lasu, nie oglądając się za siebie.


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Atris dnia Wto 19:42, 02 Lut 2010, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakastam
Córka Jude'a i Roberta
Córka Jude'a i Roberta



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 21:07, 15 Lut 2010    Temat postu:

Nie jestem w nastroju do komentowania, ani do czytania, więc wybacz trochę bezsensowny i krótki komentarz.
Cytat:
Tak zostałam królową.

Po „tak” powinien być przecinek.
Z tego co przeczytałam, wydaje się to być ciekawe. Na pewno jest ładnie napisane.
Wybacz, że mój komentarz nie jest w niczym pomocny, ale naprawdę ledwo jestem wstanie robić cokolwiek. Niechęć do życia, ot co.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Atris
Ukryte Ostrze
Ukryte Ostrze



Dołączył: 13 Sty 2010
Posty: 540
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Hilsonlandu

PostWysłany: Wto 15:14, 16 Lut 2010    Temat postu:

Nie masz za co przepraszać, ja znam ten stan
A co to tego zdania, to uważam, że jest dobrze. Nie chodzi o potwierdzenie, że została królową tylko, że w taki właśnie sposób to się stało Razz


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
iskrzak
Captn'
Captn'



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 576
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z ruskiego budzika

PostWysłany: Wto 17:06, 16 Lut 2010    Temat postu:

- Atris ma racje. - Rzekł głos z pod łóżka.
Co do samego opowiadania, wiesz, Atris, jak to ze mną jest. I moimi komentarzami. Może jako komplement przyjmiesz wieść, że przeczytałam bez przykrości. Sama fabuła prezentuje się nie bardzo odkrywczo, ale opisane jest to przyjemnie.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
jakastam
Córka Jude'a i Roberta
Córka Jude'a i Roberta



Dołączył: 09 Sty 2010
Posty: 286
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 18:22, 18 Lut 2010    Temat postu:

A i owszem, Atris ma rację.
Wiedziałam, że nie powinnam się zabierać za czytanie, a tymbardziej za komentowanie, nie w tym stanie. Nie wiem co piszę, nie wiem co czytam. W każdym razie przepraszam za omyłkę.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum hatson.fora.pl Strona Główna -> Inne Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Programy
Regulamin